W sobotę maratonem w Górznie k. Brodnicy rozpoczynamy starty w sezonie 2017. Można więc podsumowywać okres przygotowawczy, który w tym roku miał zdecydowanie inny przebieg niż dotąd - na początku lutego szlifowaliśmy formę na zgrupowaniu w Chorwacji.
Chorwacja? A nie Hiszpania albo Włochy? I dlaczego na początku lutego?
Pomysł na zgrupowanie w Chorwacji zrodził się we wrześniu, w wieczór przed Skandią w Dąbrowie Górniczej. Wtedy była to tylko luźna myśl, ale już cztery miesiące później, 3 lutego, siedzieliśmy w samochodzie zmierzającym na Ciovo.
Po kilkunastu godzinach byliśmy już na miejscu i realizowaliśmy
pierwszy trening.
Chcesz być na bieżąco z naszymi wynikami, opiniami i testami? Polub nasz fanpage!
Turystycznie w Chorwacji byliśmy w czasach, gdy na koncie całej naszej
czwórki przejechany był łącznie jeden maraton, a wyjazd za granicę na
rower i to jeszcze w lutym wydawał się mało prawdopodobny. Wtedy Chorwacja, pełna
turystów i kamienistych plaż, nie zachwyciła. Do tego stopnia, że
ponowny przyjazd do niej nie wchodził grę. Jako miejsce zgrupowania
wypadła jednak bardzo korzystnie, a rower pozwolił poznać ją z nieco
innej, dużo korzystniejszej, strony.
W styczniu i lutym większość kolarzy jeździ do Calpe.Dochodzi nawet do tego,
że w Calpe przypadkiem spotyka się znajomych z innych części kraju. W
Chorwacji tego nie doświadczycie. Oczywiście, trenujących kolarzy
spotykało się regularnie, ale tłoku nie było. Wyjazd do Dalmacji jest
też zdecydowanie korzystniejszą opcją, jeśli chcecie wybrać się tak jak
my samochodem - jest bliżej, a co za tym idzie - szybciej i taniej.
Dlaczego
akurat taki termin? Przede wszystkim zgrywał się on z feriami w
szkole Gosi, a także końcówką sesji na studiach Sebastiana. Początek
lutego jest już też czasem, kiedy w Chorwacji termometry regularnie
wskazują 15 stopni Celsjusza. Na siedem dni tylko raz deszcz
uniemożliwił nam wyjazd i trzeba było skorzystać z trenażera. W
pozostałych przypadkach jeśli już padało, to tylko przez chwilę. W tym
czasie w Bydgoszczy zima ostatni raz dała się we znaki, a gdy wróciliśmy
akurat odeszła w zapomnienie.
Chorwaci, jak to na Bałkanach, kierują
dosyć... żywiołowo. Trzeba przyzwyczaić się do wyprzedzania na
centymetry, wszechobecnego trąbienia oraz znaków drogowych, które
kierowcy często traktują nie jako wytyczne, a sugestie. Przez kilka dni
można się jednak oswoić z taką kulturą jazdy. Znacznie trudniej
przyzwyczaić się do cen, jakie są w sklepach - niezależnie, czy w
popularnych marketach, czy osiedlowych sklepikach. Jest zdecydowanie
drożej niż w Polsce, więc w cały asortyment jedzeniowy, zwłaszcza ten
wyspecjalizowany pod trening, warto zaopatrzyć się przed wyjazdem.
W
czasie zgrupowania korzystaliśmy tylko z rowerów szosowych - Amiry,
dwóch Tarmaców i Alleza, czyli produktów marki Specialized.
Z wyspy nad morze. A potem w góry
Naszą bazą był Okrug Gornji na Ciovo w Dalmacji. Wyspa jest połączona mostem z Trogirem, jedną z najbardziej znanych miejscowości turystycznych w Chorwacji. Przyjeżdżając tu w lutym, nie powiedzielibyście jednak, że latem jest tłoczno. Wystarczy powiedzieć, że w sklepie z pamiątkami byliśmy pierwszymi klientami w tym roku. A ten sklep był jedynym otwartym.
Chorwacja różni się od Bydgoszczy oczywiście nie tylko pogodą. Przede wszystkim nie występuje tam taki problem, że wyjedziecie na 100 km i zrobicie w tym czasie 100 m przewyższenia. Pierwszy fajny podjazd czekał już po kilku kilometrach jazdy na wyjeździe z Trogiru. Ponad 4 km pod górę, średnio ok. 5% - idealnie do ćwiczeń, które realizowaliśmy, jak np: minuta na stojąco i minuta w siodle albo 2 minuty spokojnie i 30 sekund na pełnej mocy.
Po wjechaniu tego podjazdu można udać się w prawo, w kierunku Splitu, do którego poprowadzi was podobny zjazd przez Prgomet (momentami nieco bardziej stromy, ale za to z dwoma wypłaszczeniami) lub też pojechać w lewo, przez miejscowość Sapina Doca, gdzie traficie na wymagający interwałowy odcinek, z kilkoma stromymi wzniesieniami.
Warto wybrać się też z Trogiru, przez Marinę i malowniczy Primosten do Szybenika, co złoży się na ok. 70 km. Dobrej jakości asfalt poprowadzi was malowniczą trasą wzdłuż wybrzeża, ale - tak jak wszędzie w tym regionie - prostych nie uświadczycie. Będzie albo w górę albo w dół, a widok łączący morze z górami prezentuje się fantastycznie.
7 dni treningowych, 30 godzin jazdy, ponad 700 przejechanych kilometrów i ponad 9000 metrów podjechanych - czy takie zgrupowanie okaże się wystarczające, aby poprawić wyniki w nadchodzącym sezonie? Tego dopiero się dowiemy. Na pewno okazało się wystarczające, abyśmy chcieli tam wrócić. Chorwacjo, widzimy się za rok!
Rozkład jazdy
4 lutego - 64 km, 3h, 856 m przewyższenia;
5 lutego - 127 km, 5:28, 2211 m przewyższenia
6 lutego - 60 km, 2h (trenażer)
7 lutego - 131 km, 5:14, 1853 m przewyższenia
8 lutego - 119 km, 4:33, 1631 m przewyższenia
9 lutego - 124 km, 5:05, 1302 m przewyższenia
10 lutego - 106 km, 4:23, 1700 m przewyższenia
Ranking (w skali 1-6)
Szok termiczny po powrocie - ⭐⭐⭐⭐ - Wyjeżdżając z Chorwacji, wsiedliśmy do samochodu przy temperaturze 15 stopni Celsjusza. Wysiedliśmy w Bydgoszczy przy -10 stopniach. W czasie zgrupowania co prawda czasami padało, ale w Polsce o takiej pogodzie można było pomarzyć.
Podjazdy i zjazdy - ⭐⭐⭐⭐⭐- każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Dłuższe, ale niezbyt wymagające? Były. Krótkie, ale piekielnie strome? Też. Długie odcinki prowadzące raz w górę, raz w dół? A jakże!
Ceny - ⭐⭐ - Warto zaopatrzyć się w jedzenie przed wyjazdem. Dwie gwiazdki, a nie jedna, tylko dlatego, że ceny coli albo słodyczy skutecznie zniechęcały do zakupu tych niezbyt kolarskich przysmaków.
Malowniczość tras - ⭐⭐⭐⭐⭐ - Połączenie morza z górami robiło wrażenie. I choć większość chorwackich miejscowości jest do siebie bliźniaczo podobna, a Chorwaci nie są przykładem dbania o czystość na ulicach, to było na czym zawiesić oko w czasie jazdy.
Jazda na trenażerze - ⭐⭐⭐⭐⭐ - wiadomo, że nie jedzie się prawie 1500 km po to, aby trenować na trenażerze. Ale ten widok z tarasu na morze... Nawet gdyby przez cały tydzień świeciło słońce, to i tak rozstawilibyśmy trenażer, żeby godzinkę pokręcić z takim widokiem.