środa, 6 marca 2019

Zaglądamy w kalendarz (1): Bike Maraton


Rozpoczął się marzec, a to oznacza, że już za kilka tygodni ponownie ustawimy się sektorach startowych na maratonach. To już więc ostatnia chwila, aby przygotować kalendarz startów. 

Strategie na sezon są różne - niektórzy szczegółowo już zimą wybierają imprezy, w których startują, a inni jeżdżą spontanicznie, podejmując decyzję na kilka dni przed zawodami. My plasujemy się gdzieś pomiędzy. Zaczynając sezon wiemy, który cykl zawodów będzie dla nas najważniejszy i w jakich jeszcze wyścigach wystartujemy, ale zostawiamy też wolne miejsca, które są wypełniane już w trakcie sezonu.

W poprzednim sezonie głównym cyklem naszych zmagań był Bike Maraton i prawdopodobnie tak też będzie w tym roku. Na zbliżający się sezon organizatorzy przygotowali kilka zmian. Warto wspomnieć o zmianach w kategoriach wiekowych (kategoria M3 będzie obejmowała zawodników w wieku 30-39, a nie 31-40; jest to zgodne z wytycznymi UCI) i rozłączeniu startów dystansów. Teraz do wyboru będą cztery trasy (dołożono najkrótszą, jednocześnie nieco wydłużając mini) oraz zrezygnowano ze wspólnego startu. Czy to dobre decyzje? Czas pokaże, ale być uda się uniknąć tłoku w sektorach, który był dotychczas. 

Rywalizacja tradycyjnie rozpocznie się w Miękini. Startowaliśmy tam dwa razy i trasy nieco się różniły. W zeszłym roku wjeżdżało się w singiel od drugiej strony niż wcześniej. Są to idealne zawody na rozpoczęcie ścigania w Bike Maratonie. Miękinia - mimo że na południu Polski - to od gór leży jeszcze kawałek, więc ewentualne braki techniczne zostaną jeszcze wybaczone. Jednocześnie jednak, chcąc zająć wysoką pozycję, trzeba będzie płynnie jechać po dość długim singlu (w błotnych warunkach naprawdę jest co robić), a do tego mieć siłę na prostych, których w Miękini nie brakuje. Ten wyścig to też dobra okazja, żeby wyrobić sobie wysoki sektor na kolejne starty. 

Drugie w tym roku będą Zdzieszowice, przyspieszone o miesiąc względem ubiegłego sezonu. Podobnie jak w przypadku Miękini nie jest to trasa górska, ale rozpoczynający ją podjazd pod Górę św. Anny będzie pierwszą długą wspinaczką sezonu. W ubiegłym roku w kontekście trasy w Zdzieszowicach pojawiły się głosy krytyki - że żmudna, nudna i mało techniczna. Coś w tym jest. Trudności było niewiele i - co nietypowe - pojawiły się głównie na fragmencie trasy obejmującym też dystans mini. Dla Sebastiana, który lubi trasy wymagające siły w nogach, a niekoniecznie w górnych partiach ciała, był to jednak najlepszy start w sezonie, więc my ten wyścig wspominamy całkiem dobrze. 

11 maja Bike Maraton w końcu wjedzie w góry. Tego dnia zawodnicy zawitają do Polanicy-Zdrój. Ciekawa trasa, które nie obfituje w tak dużo kamienie jak w Karkonoszach, ale wymaga już większych umiejętności zjeżdżania i funduje kilka dłuższych podjazdów. Samo miasteczko zawodów, położone przy głównym deptaku, też zapewnia atrakcje. 

Pierwszy weekend czerwca to maraton, na który naprawdę warto się wybrać. Wówczas rywalizacja przenosi się do Jeleniej Góry. W sobotę obydwa się wyścig XC organizowany przez Maję Włoszczowską, który przyciąga zawodników specjalizujących się w olimpijskiej formule kolarstwa górskiego z całej Europy. Dzień później - także z udziałem Mai czy w ostatnich latach także Jolandy Neff - odbywa się maraton. Naszym zdaniem na jednej z najtrudniejszych, a może i na najtrudniejszej trasie w Polsce. Po asfaltowym początku, który wyprowadza z centrum miasta, wjeżdża się w las, gdzie stromych zjazdów, dużych kamieni i ciężkich podjazdów nie brakuje. Na tej trasie odbywały się mistrzostwa Polski w 2016 roku. 

Jeśli komuś będzie mało górskiego ścigania w czerwcu, to dwa tygodnie później odbędzie się wyścig w Wiśle. Tam najlepszych polskich maratończyków wyłoniono rok temu i także w tym przypadku możemy trasę polecić. Jest inna niż w Jeleniej Górze - zjazdy nie są tak strome, nie ma na nich tylu dużych kamieni, ale są za to mniejsze, a prędkość jest większa. Jest też kilka naprawdę stromych podjazdów. Wszystko to sprawia, że dystans 40 kilometrów, który był przed rokiem na mega, wcale nie okazał się mniej wymagający niż zdecydowanie dłuższe wyścigi we wspomnianej Jeleniej Górze czy też w Szklarskiej Porębie. 

Wspomnijmy jeszcze, że dzień po zawodach w Wiśle odbędzie się w pobliskiej Brennej Bike Atelier Maraton. Można więc przy okazji jednego wyjazdu zaliczyć dwa konkretne maratony. Ale to już opcja dla naprawdę wytrwałych i doświadczonych maratończyków.

A skoro o Szklarskiej Porębie była mowa - tam maraton, w wersji ultra, odbędzie się na początku lipca. W zeszłym roku był to dla nas jeden z najważniejszych wyścigów. W tym roku akurat nas tam nie będzie, ale jeśli wy będziecie mieli możliwość - to także polecamy, zwłaszcza, że można połączyć wyjazd z etapówką Bike Adventure. Trasa podobna jak w Jeleniej Górze, choć może nieco mniej wymagająca technicznie. Za to fizycznie chyba nawet bardziej. Start pod stok narciarski sprawia, że od samego początku idzie selekcja, a potem wcale nie jest łatwiej. 

Druga połowa lipca to maraton w Bielawie, w którym jak dotąd nie startowaliśmy, więc tutaj opisywać nie będziemy. Początek sierpnia to za to przerywnik od rywalizacji górskiej, czyli Obiszów. Bardzo fajna trasa, choć nam w zeszłym roku, gdy byliśmy między zgrupowaniami, jechało się tam źle. Gór nie ma, ale jest naprawdę siłowo, a na niektórych fragmentach trzeba też umiejętności technicznych pozwalających na płynną jazdę po lokalnym Bike Parku. Co warto dodać - trasa z każdym kilometrem jest coraz bardziej wymagająca. Jeśli więc pozbędzie się sił na dość szybkim początku, to później może być słabo. 

Przełom sierpnia i września to dwie miejscówki, które wracają do kalenarza. O ile Ludwikowice Kłodzkie (7 września) były w nim przed dwoma laty, to Karpacz (25 sierpnia) wraca po dłuższej przerwie. Co tu dużo pisać - powrót tej kultowej miejscówki to może być jedno z najważniejszych wydarzeń tego sezonu w polskich maratonach mtb.

21 września Bike Maraton zawita do Świeradowa Zdroju. Kiedyś cykl się tu kończył, w zeszłym roku zawody przeniesiono na wiosnę, a teraz wracają na jesień, ale na przedostatnią pozycję. Trasa górska, ale inna niż wspomniane Jelenia Góra czy Wisła. Nam przypominała Austrię. Podjazdy i zjazdy często były szersze i szutrowe, choć nie zabrakło również fragmentów, które trzeba było pokonać z buta, bo jazda była zwyczajnie niemożliwa. Nawet zawodnicy JBG momentami prowadzili rower, więc możecie nam uwierzyć. 

Dlaczego Świeradów znajduje się na przedostatniej pozycji w kalendarzu? Bo finał sezonu odbywa się w Sobótce, która w zeszłym roku po prostu zachwyciła. To nie są wysokie góry, ale chyba właśnie dzięki temu ta trasa miała wszystko. Strome podjazdy? Były. Długie podjazdy? Też. Techniczne zjazdy? Również. Dłuższe zjazdy na większej prędkości? Oczywiście. I techniczne fragmenty po płaskiej nawierzchni też się przytrafiły. Dla nas najfajniejsza trasa poprzedniego sezonu, więc teraz też planujemy się tam wybrać. 

Tak można opisać tegoroczny kalendarz Bike Maratonu. Planujecie wybrać się na jedną z imprez tego cyklu?