środa, 29 marca 2017

Relacja: Górznieński Maraton MTB

W niedzielę nadszedł długo wyczekiwany początek sezonu startowego. Nasz pierwszy występ przypadł na Górznieński Maraton MTB. 


Baza zawodów zlokalizowana był w okolicach Dworu Wapionka. Do dyspozycji uczestników oddano wystarczających rozmiarów parking, rejestracja przebiegała w miarę sprawnie, a w ramach pakietu startowego przekazano numer z chipem. 

Cały nasz zespół wystartował na dystansie mega. Krótko po starcie następował kilkudziesięciometrowy podjazd, który skutecznie rozciągnął stawkę. Od początku na czele pojawili się Michał Różański i Michał Wyżlic, do których zdołał dojechać Jacek. Po kilku kilometrach co prawda nie zdołał utrzymać koła, ale udało mu się wypracować bezpieczną przewagę nad następną, ośmioosobową grupką, w której jechali Seba i Bartek, a także m.in. Norbert Łysiak i Michał Gawiński, którzy walczyli z Jackiem o miejsca na podium w kategorii M2.

Chcesz być na bieżąco z naszymi wynikami, opiniami i testami? Polub nasz fanpage!     

Jacek utrzymywał się w dosyć stabilnym dystansie przed grupą, dopóki nie pojechał prosto zamiast w lewo, myląc oznakowanie. Na tym jego przygody się nie skończyły. Później zgubił przyczepność na jednym z łuków i musiał się zatrzymać, a kilka kilometrów dalej, jadąc na czele grupy, zdecydował się wziąć żela. Okazało się, że po chwili czekał go zakręt, stracił panowanie nad kierownicą i skończyło się upadkiem. Bidon poleciał w swoją stronę, licznik odpadł z mostka, a Jacek zbierał się z pomocą osoby z obsługi. W tym czasie grupa odjechała i Jacek musiał spawać. Udało mu się dogonić resztę na technicznym odcinku kończącym dwudziestokilometrową pętlę, zwieńczoną zjazdem przez furtkę, który nie najlepiej oznakowany zaskoczył zawodników. Grupa rozciągnęła się i jadący na jej końcu Sebastian wraz z Pawłem Aleksińskim nie zdołali już dospawać. Okrążenie kończyło się podjazdem, od którego wcześniej zaczynał się maraton. Jacek i Bartek trzymali się w grupie walczącej o trzecie miejsce open, za którą w trakcie drugiego okrążenia uformowała się następna grupa, w której jechał Sebastian. 

O przebiegu finiszu zdecydował przejazd przez ostatni singiel kończący się wspomnianą furtką. Pierwszy wyjechał z niej Przemek Krynicki, który kilka chwil później mógł cieszyć się z trzeciego miejsca. Następny do podjazdu dojechał Piotr Jurczak, ale wtedy atak przeprowadził Bartek, za którym zabrał się Jacek. Nasi zawodnicy zajęli czwarte i piąte miejsce open. Jacek został także najlepszym zawodnikiem w kategorii M2, pokonując o kilkadziesiąt sekund Michała Gawińskiego i Norberta Łysiaka. Sebastian zakończył na piętnastej lokacie. Dojechał co prawda z tyłu swojej grupy, ale cieszyć może fakt, że przez cały dystans trzymał się ze zdecydowanie bardziej doświadczonymi zawodnikami, a ostatecznie wjechał na metę w czasie 1:46, tylko 3 minuty za Bartkiem i Jackiem.

Czytaj także: Zgrupowanie w Chorwacji. Dlaczego trzeba tam pojechać?


Wyjątkowo na dystansie mega wystąpiła też Gosia, dla której start w Górznie był typowo szkoleniowy. Dystans pokonała w 2 godziny i 14 minut. Nawet jeśli był to wynik na poziomie końcówki stawki w open, to w jej przypadku także są powody do zadowolenia. Czasy poszczególnych okrążeń plasowałyby ją na bardzo dobrym miejscu na krótkim dystansie, a zdobyte w niedzielę doświadczenie na pewno zaprocentuje. Miejsce na podium - jak to w przypadku Gosi - oczywiście było.

Wrażenie na wszystkich uczestnikach zrobił posiłek postartowy, w ramach którego do wyboru było kilka dań, m.in. karkówka czy kurczak. Dekorację przeprowadzono sprawnie, najlepszych nagrodzono dyplomami, a wśród wszystkich uczestników rozlosowano akcesoria rowerowe.

Następny nasz start planuje na niedzielę, 2 kwietnia, podczas zawodów Kujawia XC w Myślęcinku. 

Górznieński Maraton MTB - Górzno (26.03)
Bartosz Witoński - 4 open, 4 M1
Jacek Torzewski - 5 open, 1 M2
Sebastian Torzewski - 15 open, 11 M1
Małgorzata Torzewska - 5 open K, 2 K2

Ranking (w skali 1-6)

Trasa - 🌟🌟🌟🌟🌟 - Na 20-kilometrowej było ok. 300 metrów przewyższeń. Teren był mocno interwałowy, nie było gdzie odpocząć, a nie brakowało dogodnych miejsc do ataków.

"Fruwanie" Jacka - 🌟🌟🌟 -  Co musieli myśleć inni zawodnicy, widząc Jacka trzy razy wypadającego z trasy lub roweru, możemy się tylko domyślać. Na szczęście po przygodach na początku było już spokojniej i udało się potwierdzić dobrą formę.

Posiłek na mecie - 🌟🌟🌟🌟🌟🌟 - było jak w restauracji. Do wyboru kilka dań, wszystko na eleganckich talerzach i sztućcach. Organizatorzy innych maratonów mogliby się uczyć.