wtorek, 28 listopada 2017

Zimą nie odstawiaj roweru. To pora na PRZEŁAJ!



fot. wbtiming.pl

Na początku każdy miał górala. Później kupowało się szosę. A przełaj? Ta odmiana kolarstwa wciąż jest w cieniu i wielu nawet nie rozpatruje poświęcenia zimy na cyclocross. A warto! Zobaczcie, dlaczego.

Nie ma nudy w zimę. Są emocje i dobry trening
Kolarstwo przełajowe to świetna opcja dla wszystkich, którzy w październiku nie chcą jeszcze żegnać się na pół roku ze startami w zawodach. Zwłaszcza, jeśli ostatni z planowanych startów nie poszedł po ich myśli. W połowie listopada w Potulicach Jacek stracił dobrą pozycję przez słabe oznakowanie trasy w jednym miejscu i nie zamierzał w ten sposób kończyć roku. Szybkie poszukiwania sprawiły, że przez przypadek znaleźliśmy zaplanowany na następną sobotę Puchar Krajny w Debrznie i niedzielny Owocowy Przełaj w Laskowicach. Co ważne, w obu imprezach można było startować także na rowerze górskim, co dla zaczynających przygodę z CX - w tym dla nas - było koniecznym udogodnieniem.
 

Zobacz także: Jedziemy do Chorwacji, czyli gdzie trenować zimą

Wiadomo oczywiście, że - przynajmniej w naszym przypadku - harmonogram treningów nie jest ustawiany pod starty przełajowe. Jazda do połowy października w maratonach, a potem robienie okresów rozbudowy czy szczytu formy tak, aby najlepsza dyspozycja wypadła na przykład podczas styczniowych zawodów przełajowych znacznie skomplikowałyby przygotowania do priorytetowych wiosennych startów. Nie każdy ma w nogach tyle lat jazdy co Andrzej Kaiser, Michał Bogdziewicz czy Adam Adamkiewicz, którzy świetnie radzą sobie zarówno latem, jak i zimą. Nie ma się też co oszukiwać, że jeśli przygotujecie formę na styczeń, to utrzyma się ona do maja. Prędzej wtedy będziecie mieli już dość ścigania.

Jednak z drugiej strony, po piętnastu weekendach wyścigowych od kwietnia do października nie trzeba przecież na pięć miesięcy rezygnować z wszelkich intensywnych jazd w obawie o brak sił w kolejnym sezonie. Oprócz dobrej zabawy i wielu emocji, przełaj niezaprzeczalnie rozwija też wiele kolarskich umiejętności.



Na zawodach cyclocrossu rozwiniecie na przykład technikę. Nawroty, krótkie podjazdy i zjazdy, po których od razu trzeba nawinąć o 180 stopni, przeszkody, piach i błoto - tego na trasie nie brakuje, dzięki czemu wyścig staje się zarazem godzinną nauką techniki. Intensywność przełajowych zmagań poprawi też waszą dynamikę i siłę (podbiegi, zeskakiwanie i wskakiwanie na rower, balans ciałem na nawrotach, jazda na twardszych przełożeniach).  Od startu do mety będziecie musieli trzymać dobre tempo, być w pełni skoncentrowanym i przewidywać, co może się zaraz stać. To wszystko będzie  procentować wiosną i latem na rowerze z szerszymi oponami, gdy pojedyncze tego typu atrakcje na trasie wydadzą się dużo łatwiejsze.

Każda pogoda dobra. I każde miejsce
Z rowerem przełajowym przestaniecie się też przejmować warunkami pogodowymi. Pada? To idealnie, będzie więcej błota. Sucho? Też dobrze, można się skupić na jeździe w piachu. Śnieg?  Jeszcze ciekawiej! Nagle ponure jesień i zima staną się doskonałe, aby wyjść na rower. To cenne zwłaszcza dla tych, którzy po sezonie nie zamierzają się ograniczać tylko do innych  dyscyplin (bieganie, siłownia, narty) i podobnie jak my kilka razy w tygodniu chcą wsiąść na rower. Jazda szosą w pewnym momencie roku nie wchodzi w grę, targanie roweru zimowego po zachlapanym asfalcie też nie należy do najprzyjemniejszych zajęć, a trenażer... Można na nim zrobić doskonale dokładny trening, ale nigdy nie zastąpi wyjścia na zewnątrz. 


Aby jeździć rowerem przełajowym, nie potrzeba wiele terenu. Wystarczy znaleźć odpowiednie miejsce w lesie i wytyczyć pętlę.  W razie konieczności, można ją samemu trochę zmodyfikować, ustawiając kilka przeszkód.  Idealnym przykładem były wspomniane zawody w Debrznie i Laskowicach. Na pierwszych najciekawszy fragment trasy stanowił przejazd po placu zabaw - nawroty między huśtawkami, zjazd obok schodów, podbieg przez schody. Dzień później w Laskowicach Jarosław Dąbrowski zorganizował wyścig w swoim własnym sadzie. 

Niepowtarzalna atmosfera
Oczywiście nie jest taka jak na tych wszystkich zdjęciach z Belgii, ale trzeba o niej wspomnieć. Na wyścigu w Debrznie było naprawdę rodzinnie. Każdy, kto przyjechał, podchodził przywitać się do pozostałych, a na rozgrzewce grupowo zastanawiano się, jak najszybciej pokonać najbardziej techniczny fragment. Zanim odbył się wyścig główny, dorośli kibicowali dzieciom, które startowały na małych przełajówkach i dzielnie mierzyły się z trudnościami. Czasem kończyło się to upadkami przez kierownicę, zderzeniami z innymi, łamaniem numerów startowych, ale dla najmłodszych  na pewno była to świetna szkoła jazdy. Tym bardziej, że rowerami na cienkich oponach próbowali pokonać fragmenty, które wielu starszym na góralach sprawiały dużą trudność. 


W Laskowicach można było spotkać Michała Kwiatkowskiego, Michała Gołasia czy Adriana Kurka.  Gosia, zajmując trzecie miejsce w wyścigu kobiet, odebrała puchar właśnie z rąk Gołasia, który okazał się niezwykle sympatycznym człowiekiem. Podobnie jak Kurek, który cały wyścig przejechał na wysłużonym już rowerze górskim, ale nie patrząc na problemy sprzętowe, kontynuował jazdę, dzięki czemu mogliśmy jechać tuż obok mistrza Polski.

Czytaj także: DT4YOU Maraton MTB Oborniki - warto dopisać tę imprezę do kalendarza startów

Oczywiście gwiazdy peletonu zbyt często nie będą się pojawiać na podobnych wyścigach. Ale każdy organizator może brać przykład z organizatorów zawodów w Debrznie i Laskowicach. W niedzielę przyjechaliśmy na miejsce zawodów dosyć wcześnie, wiec korzystając z okazji spacerowaliśmy po trasie. W pewnym momencie Jarosław Dąbrowski zaczął do nas z daleka coś wołać. "Nie można tu chodzić?  Coś podeptaliśmy?" Takie myśli się pojawiły, ale okazało się, że organizator chce nam tylko powiedzieć, że trasa będzie szła w przeciwną stronę i mamy nie martwić się brakami w oznakowaniu, bo zaraz wszystko uzupełni. Dbał o każdy szczegół. Zabezpieczenie medyczne było lepsze niż na większych imprezach, na parkingu kierowano wszystkich uczestników na wolne miejsca, a po zakończeniu imprezy czekała zupa pomidorowa i domowe paszteciki i ciasta.

Podoba Ci się to, co czytasz? Zobacz nasz fanpage!

Kolarstwo przełajowe to też najlepsza odmiana dla kibiców. Jeśli chcecie zabrać kogoś na zawody, to właśnie przełaj będzie najbardziej widowiskowy. Wasz niejeżdżący towarzysz zobaczy większość trasy z jednego miejsca i będzie mógł na bieżąco emocjonować się waszą jazdą. Tylko niech się ciepło ubierze, bo przecież piękna słoneczna pogoda to ostatnie, czego chcemy na przełaju. 

Czytaj także:


Sznurówki znowu są modne! Oto buty Giro Empire VR90







 fot. materiały udostępnione przez organizatorów, KK Wda Świecie