czwartek, 21 grudnia 2017

Test: Specialized CruX Sport



Bolid do ścigania. Jest lekki, szybki i świetnie wygląda. Daje więcej frajdy z jazdy niż którykolwiek inny. Specialized Crux.


Historia tego roweru rozpoczęła się latem, gdy Sebastianowi w sklepie spodobała się jedna z podstawowych wersji Diverge'a, czyli gravelowego modelu marki Specialized. Rower prezentował się całkiem nieźle wizualnie, ale zanim udało nam się wymyślić dla niego zastosowanie, to egzemplarz ze sklepu już został sprzedany, a kolejnego nie można było domówić. Trzeba było więc zaczekać na nowy rocznik modelowy, a że Diverge 2018 został bardziej dostosowany do jazdy w terenie niż poprzednik, to wydawało się, że podjęliśmy dobrą decyzję.

Diverge dla Jacka i Sebastiana miały zostać przysłane późną jesienią. W połowie listopada dość spontanicznie wybraliśmy się na zawody przełajowe do Debrzna i Laskowic, w których wystartowaliśmy jeszcze na góralach. Szybko okazało się, że tej zimy wybierzemy się jeszcze na kilka podobnych wyścigów, więc zdecydowanie bardziej niż gravel przyda się rower przełajowy - czyli CruX. Szybka decyzja, zmiana zamówienia i już po kilku dniach były - dwa CruX-y w wersji Sport.



Plan na Diverge'a był prosty. Trochę szosy, trochę szutru, czasem jakaś przecinka przez wymagający teren. Taki rower, na którym można spędzić kilka godzin w różnorodnym terenie. Taki na niedzielę. A CruX? Zostając przy dniach tygodnia - kojarzy się z piątkowym wieczorem. Bez zanudzania, cały czas szybko i cały czas intensywnie.

Na pewno nie jest to maszyna, którą może kupić osoba o podróżniczej duszy, lubiąca spędzać godziny na  rowerze. To jest bolid - lekki, sztywny, zwrotny, doskonale się napędza. Na pierwszych kilometrach, gdy jeszcze nie znaliśmy możliwości roweru, przed większym piaskiem czy błotem wydawało się, że zaraz się zatrzyma. Nic z tych rzeczy. Nawet nie chodzi o to, że przejechał. On przejechał bez żadnego zająknięcia. Dobrze radzi sobie też na króciutkich, sztywnych podjazdach. Do tego trzeba wspomnieć o płaskim spodzie rury górnej i dużym przednim trójkącie, co pomaga w zarzucaniu roweru na ramię.


Tegoroczna rama przeszła spory lifting i w rozmiarze 56 waży 900 gram, czyli ponad 300 g mniej niż poprzedniczka. Została też skonstruowana zgodnie z technologią Rider  First Engineered, dzięki której wymiar i kształt każdej rury dopasowane są do rozmiaru. Z tegorocznych nowości należy wymienić też specjalny lakier zastosowany na niektórych ramach, który jest odporny na przyklejanie błota. Czy u nas jest taki lakier? Nie wiemy. Ale rower wygląda obłędnie. Z daleka i po ciemku rama wydaje się czarna, ale w słońcu kolor dostaje wiśniowego odcieniu.



Tegoroczne CruX-y (zmiany dotyczą tylko karbonowych) nie mają już też kominka, z którego wystaje sztyca. Teraz wychodzi ona wprost z łączenia tylnego trójkąta i górnej rury, co zapewnia dodatkową elastyczność i komfort. Rower tłumi drgania i nierówności znacznie lepiej niż można było się spodziewać.

Wyposażony jest w bardzo dobrze spisujące się hamulce hydrauliczne Shimano RS505 i koła Axis Sport Disc - niezbyt lekkie, ale opona bardzo dobrze się na nich układa. Do kół można zamontować opony do 40 mm szerokości, ale oryginalnie - zgodnie z przepisami dla wyścigów - znajdziecie Tracery o szerokości 33 mm. My je szybko, w zasadzie bez testowania, wymieniliśmy na Challenge Baby Limus, czyli opony o właściwościach szytki, z bieżnikiem na miękki teren i błoto, umożliwiające jazdę na niższym ciśnieniu (np. 2,5 bara). Ich test ukaże się na blogu w najbliższych tygodniach. Na zdjęciu głównym widoczne są Baby Limus, a na pozostałych Tracery.

Jeśli do czegoś można się przyczepić to do napędu. Należymy do wyznawców Srama, więc napęd  Shimano 105 (2x11, 46/36T z przodu i 11-28 z tyłu) nie jest dla nas wymarzonym rozwiązaniem. Działa dość skutecznie, choć czasem manetce zdarzy się pusty przelot, ale dostępny w modelu wyżej Sram Rival  (1x11, 40 z przodu i 11-32 z tyłu) to bardzo kuszące rozwiązanie. Nie zachwycił też ciężki zestaw sztyca + siodełko, więc został już wymieniony.

Podsumowanie
Żaden z rowerów, na których jeździliśmy, nie dawał jeszcze tyle frajdy z jazdy. Prawdziwie wyścigowa maszyna, które z lepszym osprzętem byłaby ideałem.

Ocena (1-6): 🌟🌟🌟🌟🌟

Czytaj także:
Test: Specialized Amira Comp Torch
Test:  Buty Giro Empire  VR90
Test: Bidon Fabric Cageless