Za nami pierwsze tygodnie nowego roku. To więc ostatnia okazja, aby podsumować to, co wydarzyło się w zakończonym już 2017.
W sezonie 2017 zapisaliśmy na swoim koncie 29 miejsc na podium - złożyły się na to miejsca w klasyfikacjach open, kategoriach wiekowych oraz klasyfikacjach drużynowych, rodzinnych i branżowych, w kolarstwie górskim i przełajowym.
Które sukcesy zapamiętamy najbardziej? - Dla mnie wyjątkowe były na pewno zawody przełajowe w Laskowicach, których początkowo się obawiałam. Okazało się, że dobrze odnalazłam się na trasie i zajęłam trzecie miejsce. Warto było, bo na dekoracji przytulił mnie Michał Gołaś, mówiąc, że "robimy misia", po czym wręczył mi okazały puchar. Dobrze wspominam też starty w Grudziądzu i Szpęgawsku, podczas których naprawdę czułam, że się ścigam - mówi Gosia. Ona przywiozła dla nas najwięcej miejsc na podium: 4 open i 6 w kategoriach wiekowych.
Na długo zapamiętamy też maraton Vienna Life w Gdańsku. Sebastian zanotował tam swój najlepszy wiosenny start, dojeżdżając na 25. miejscu open. Jacek co prawda nie stanął na podium, ale na bardzo dobrze obsadzonym dystansie medio zajął czwarte miejsce w kategorii wiekowej. - Tam miałem zdecydowanie największy fun z jazdy - wspomina. Bartek i Gosia wspominają Gdańsk dużo gorzej. Bartkowi rozszczelniła się opona i stracił szansę na dobra lokatę. Gosia za to na jednym ze zjazdów zaliczyła dosyć bolesny upadek, też tracąc cenne minuty i kilka miejsc.
Okres wakacyjny spędziliśmy na dwóch wyjazdach - w lipcu we Francji, gdzie dwa tygodnie wymagających treningów połączyliśmy z oglądaniem na żywo Tour de France, a w sierpniu poprawiliśmy to jeszcze tygodniem w Austrii. Efekty zgrupowań najszybciej było widać u Jacka, który w Kościerzynie wygrał w kategorii M4. Później dołożyliśmy jeszcze udane występy w dwóch edycjach Vienna Life, Bike Maratonie w Świeradowie Zdroju oraz dwóch imprezach lokalnych w Golubiu-Dobrzyniu i Potulicach.
W przeciwieństwie do ubiegłego roku nie udało nam zająć miejsc na podium w klasyfikacji generalnych maratonów Czesława Langa. Konkurencja była jednak bardzo wymagająca. Cieszy za to fakt, że Jacek przez cały sezon przyjeżdżał w TOP20 open dystansu medio, Bartek przywiózł podium w Warszawie, a Sebastian w końcówce sezonu dojeżdżał już w drugiej dziesiątce.
Trzy razy pojechaliśmy na Bike Maraton, który w następnych latach będzie gościł w naszym kalendarzu startów zdecydowanie częściej. Jazda w górach jest zdecydowanie bardziej wymagająca, ale też dużo więcej uczy. Najwięcej nauczyła na pewno Jelenia Góra. Relacja z czerwcowych zawodów TUTAJ. W jednym z ostatnich wpisów uznaliśmy też, że zawody w Karkonoszach należały do najlepszych w tym sezonie. Które jeszcze wyróżniliśmy? Zobaczycie pod tym LINKIEM.
Pierwotnie mieliśmy zakończyć sezon w połowie listopada w Potulicach, ale splot kilku okoliczności sprawił, że jeszcze cztery razy pojechaliśmy na zawody kolarstwa przełajowego. Czy warto było? O tym przeczytacie tutaj --> [więcej o kolarstwie przełajowym]
A jakie mamy plany na rok 2018? Nie tylko mtb i przełaj, więcej startów systemem sobota-niedziela, więcej gór i dużych imprez. Na zdradzenie szczegółów przyjdzie okazja w jednym z następnych postów. Samych wpisów na blogu w tym roku też powinno być znacznie więcej niż dotychczas.